Forum komarno.forumoteka.pl Strona Główna komarno.forumoteka.pl
Opis Twojego forum
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wspomnienie o mieszkańcach Komarna

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum komarno.forumoteka.pl Strona Główna -> Komarno i okolice
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
klisowska



Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 202

PostWysłany: Sob Sty 10, 2009 4:20 pm    Temat postu: Wspomnienie o mieszkańcach Komarna Odpowiedz z cytatem

Na moją prośbę Pan Stanisław Laskowski napisał krótkie wspomnienie o sąsiadach i innych postaciach, które pamięta ze swojego dzieciństwa w Komarnie. P. Laskowski, urodził się w Komarnie; w 1940 r. wywieziony z matką i rodzeństwem do Kazachstanu; jego Ojciec, aresztowany w 1939 został zamęczony przez NKWD. Pan Stanisław Laskowski, doktor nauk ekonomicznych jest Konsulem Honorowym Islandii w Polsce i autorem biograficznej książki "Drogami rozpaczy i nadziei". Rodzina państwa Laskowskich mieszkała w Komarnie przy ulicy Gródeckiej, dom nosił numer 17 i był usytuowany jako ostatni po prawej stronie ulicy, patrząc w stronę Buczał.

Oto jego wspomnienie Komarna

Jeśli chodzi o mieszkańców ówczesnego Komarna to, niestety, wiele zatarło się w mojej pamięci. Pozostają tam do dziś tylko:

- Nasi sąsiedzi na ulicy Gródeckiej, państwo Niezgodowie; rolnicy - on Polak, ona z pochodzenia Niemka. Ich syn Tadeusz, mój rówieśnik-przyjaciel odezwał się do mnie listem w późnych latach czterdziestych XX wieku (pisał beztrosko m. in. o śląskich „frelkach”), ale widocznie moja postkazachstańska odpowiedź zmroziła go. Przed niemieckim atakiem na ZSRR w 1940 r. Niezgodowie zdążyli wyjechać na Śląsk. Jak, tego nie wiem.

- Z okien naszego domu widziałem nędzne domostwo Zderków, ludzi bardzo ubogich, którzy nie cieszyli sie dobrą opinią moich rodziców (siódme przykazanie!).

- Rodzice przyjaźnili sie z mieszkającymi we wsi Andrianów Lizą i Ulfem Gaschami. Ulf był specjalistą w sferze hodowli ryb i w tym charakterze pracował tam dla hrabianki Lanckorońskiej. Z Ojcem razem uczestniczyli w polowaniach. Podobno w czasie okupacji widziano Gascha we Lwowie, umundurowanego po niemiecku (hitlerowsku?).

- Ksiądz Czech był w Komarnie proboszczem. Skompromitowałem się kiedyś srodze, gdy zamiast popisać się przed wielebnym moim katolicyzmem, jako Trójcę Świętą wymieniłem: Bóg-Ojciec, Syn Boży i Pan Bóg.

- Państwo Utryskowie. Ukraińsko-polska rodzina. Późniejszego pułkownika WP Utryskę w sławetnym procesie mojego Ojca i towarzyszy skazano surowo pod zarzutem, że jako członek polskiego ruchu oporu miał za zadanie... obserwować nasz dom.

- Karolina Lanckorońska nie utrzymywała w Komarnie stosunków towarzyskich. Bywając na mszy w tamtejszym kościele, zajmowała zaszczytne miejsce w ławce fundatorów. Na stację Komarno-Buczały i z powrotem wożono ją eleganckim powozem lub szarą limuzyną (jedyna w Komarnie).

- Państwo Cyganowie z Buczał to była rodzina uboga i uczciwa. Ich syn Wawrzyniec pracował u Ojca jako pomocnik w pomiarach terenowych i w kancelarii. Cyganowie przechowali powierzone im przez rodziców po wejściu Sowietów "skarby", a zwłaszcza instrument mierniczy i austriacką wojskową lornetkę z II wojny światowej. Mam ją do dziś, upstrzoną przez odchody karaluchów (nasze rzeczy przetrwały u Cyganów zamurowane w schowku ich pieca).

- P. Pater z Jakimczyc (?) był ubogim rolnikiem. Przyjaźnił się z Ojcem jako członek kierowanej przez niego Akcji Katolickiej w Komarnie.

- Młodzi państwo Kawałkowie. Nasi sąsiedzi. Wywieziono ją razem z nami do Kazachstanu. Losów jej męża nie znam, ale po umowie Sikorski-Majski p. Kawałko przybył do Jefemovki (był zapewne w łagrze), skąd zabrał swoją żonę, chyba do jednostek pod wodzą gen. Andersa.

- Państwo Daćkow. On był policjantem, bodajże komendantem Posterunku Policji Państwowej, w Komarnie. Jego żona Maria wraz z matką zostały wraz z nami wywiezione 17 kwietnia 1940 r. do Kazachstanu.

- Państwo Dudikowie. On był kierownikiem tartaku na Buczałach (znalazłem go w wykazie ofiar Katyńskich). Pani Didikowa, wraz z dwiema córkami i synem, też została wywieziona do Kazachstanu.

- Państwo Rejewscy. Starsi ludzie na emeryturze, zamieszkiwali dom na początku Buczał od strony Komarna.

- Pan Marynicz. Listonosz. Zmarł w czasie okupacji niemieckiej, pozostawiając żonę-staruszkę. Ich syn zginął w czasie okupacji Komarna.

- Państwo Drzewiccy. On był w Komarnie notariuszem. Po wojnie Mama nasza nawiązała z nim korespondencyjny kontakt . Mieszkał gdzieś w południowo-zachodniej Polsce.

- Państwo Mi(c)hułkowie. On był "świadkiem" z woli NKD w trakcie procedury deportowania naszej rodziny w nocy z 16 na 17 kwietnia 1940 r. Mój zmarły brat Janek twierdził, że zetknął sie z nim w wojsku jako żołnierz III Dywizji Strzelców Karpackich.

A oto zapamiętane nazwiska komarneńskich Żydów:
- p. Zilberstein - dorożkarz,
- p. Metanomski - aptekarz,
- p. Wientraub - kupiec,
Ci z nich, którzy nie uciekli w porę , zostali przez Niemców bestialsko pomordowani w lesie Brzeźniak koło Komarna.

- Moim nauczycielem-wychowcą w II i III klasie szkoły powszechnej w Komarnie był sympatyczny p. Krzywicki. Za pierwszej sowieckiej okupacji został szefem tej szkoły. I oto pewnego późnojesiennego dnia 1939 r. zabrał mnie Ojciec na rozmowę z p. Krzywickim w dyrektorskim gabinecie tego ostatniego. Widziałem z zachowania obydwu dorosłych, że nie była to rozmowa przyjemna. Ojciec, już jako jeden z dowódców miejscowej komórki ruchu oporu, miał prawdopodobnie coś nieprzyjemnego do powiedzenia panu Krzywickiemu. Ja odegrałem rolę kamuflażu tego spotkania - rzekomej rozmowy ojca z pedagogiem.

a to informajca z kolejnego listu od P. Laskowskiego:

Po bliższym przyjrzeniu sie planom Komarna opracowanym przez pana Adama Krzewickiego dochodzę do następującej konkluzji:
1. Nie potrafię niczego dodać do tak precyzyjnego opisu miasteczka;
2. Synem mojego wychowawcy w komarneńskiej szkole, a zarazem moim kolegą w klasach II i III, był jego syn Adaś; jeśli zatem nazwisko Krzewicki zniekształciłem jako Krzywicki, wówczas pan Adam Krzewicki byłby moim kolegą z wczesnych lat chłopięcych.


Ostatnio zmieniony przez klisowska dnia Pon Lut 16, 2009 7:55 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
klisowska



Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 202

PostWysłany: Nie Sty 25, 2009 5:43 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Informacje o państwu Maryniczach uzupełnił Pan Adam Krzewicki:

Marynicz był listonoszem, polakiem - szczupły, bardzo wysoki. Jego syn, Leszek Marynicz został zastrzelony w sklepie przez Ukraińców w lipcu 1944. Miał 20 lat. Jest pochowany na cmentarzu polskim w Komarnie przy kaplicy.

Informacja o tej rodzinie była dla mnie ważna, ponieważ państwo Maryniczowie byli najbliższymi sąsiadami moich pradziadków (rodzina Partyków). Moja Babcia i Ciocia Bronia często wspominały to nazwisko. Dzięki temu, że pamiętałam to nazwisko udało mi sie za pierwszym pobytem w Komarnie (1998) odszukać dom pradziadków. Współczesni mieszkańcy Komarna nie pamiętali Partyków, ale pamietali Maryniczów. Może dlatego, że p. Marynicz był listonoszem, a więc postacią dobrze znaną. Wtedy, w 1998 r. z jakichś powodów zaczęło mi się wydawać, że to była rodzina ukraińska, a nie polska. Tę tezę poddała w wątpliwość już jakiś czas temu Pani Jankowska (z rodziny Partykiewiczów), której matka też wspominała o tym, że Ukraińcy zamordowali młodego Marynicza.

Tak pisze o Maryniczach Pan Laskowski:
"Dodatkowym potwierdzeniem, że była to przywiązana do swojej polskości rodzina jest fakt, że gdy po ucieczce z sowietów, powróciwszy do Komarna, odwiedziliśmy osamotnioną panią Maryniczową (wychudzona, smutna, cała w czerni), wręczyła mi, jako swój wielki skarb, album "Wawel - Przeszłości Skarbnica". Do dziś przechowuję w swoim księgozbiorze to młodopolskie wydawnicwo z wielobarwnymi ilustracjami wnętrz wawelskiej katedry, nawiązującymi do historii Polski."

Wyjaśniła się jeszcze jedna sprawa. Tak napisał o ojcu P. Adama Krzewickiego Pan Drużbacki:
"Ojciec Adama był rzeczywiście nauczycielem w Komarnie nazywał się Józef Antoni Krzewicki. Niski wzrostem i z powodu słabego wzroku nosił silne okulary. Mieszkał z rodziną w Malborku, a póżniej aż do śmierci (zmarł chyba pod koniec lat siedemdziesiątych). w Gdańsku Wrzeszcz przy ul. gen Hallera. Gdy był w Warszawie służbowo (jako wizytator szkolny) zawsze nas odwiedzał."

A to słowa Pana Laskowskiego:
"Teraz już nie mam wątpliwości, że Adam Krzewicki był moim kolegą w drugiej i trzeciej klasie szkoły powszechnej w Komarnie. Razem też zaczęliśmy powtarzać trzecią klasę w zsowietyzowanej tejże szkole. Potwierdza to opis jego ojca, którego takim właśnie zapamiętałem. Kiedyś na lekcji języka ukraińskiego, jeszcze przed wojną, gdy konsekwentnie lekceważyłem ten język, powiedział mi dosłownie: "Majesz u mene nedostatoczno z toho czytania". I miał rację. W konsekwencji, zacząłem poważnie traktować lekcje ukraińskiego, czym zaskoczyłem pana Krzewickiego. Nota bene: łatwiej było mi w przyszłości, już w Kazachstanie - gdzie pierwszą moją lekturą w tym języku był Lermontowa "Gieroj naszego vriemieni" - opanować język rosyjski."
Tak więc to nasze forum po raz kolejny pozwoliło odkryć rąbek dawno zapomnianych spraw i sprawiło, że ludzkie ścieżki, pogmatwane przez wojnę i przez los, znów się spotykają.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
klisowska



Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 202

PostWysłany: Nie Lut 15, 2009 9:24 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Proszę Państwa, wczoraj dostałam kolejny bardzo ciekawy list, tym razem od Pana Stanisława Leszczyńskiego. Przytaczam go niemal w całości - jest to wspomnienie wielu komarniańskich rodzin i opis losów rodziny Leszczyńskich, trudnych losów, które były udziałem wielu...

"Witam,

Dziękuję serdecznie za założenie tej strony, która w jakiś sposób przybliża i łączy to, co kiedyś przez historię pękło, jak przysłowiowa bańka mydlana.

Nazywam się Stanisław Leszczyński, urodziłem się w wigilię 1933 roku w Komarnie przy ulicy Gródeckiej 6 w rodzinie znanego majstra szewskiego Stefana i Marii z domu Kwaśnickiej. Byłem trzecim synem moich rodziców - starsi to: Józef (ur. 1930) i Piotr (ur. 1931). Pamiętam, że naszymi sąsiadami byli Sotniccy, Żydaczewscy, Mikołajewscy, a po przeciwnej stronie ulicy mieszkał Jośko Szuber (kapelmistrz miejskiej orkiestry). Idąc w kierunku stacji kolejowej Komarno-Buczały pamiętam nazwiska takie jak Nowicki, Panas, Michółka, Ziomber, a w sąsiedztwie Pani babci, Czajków i Smalców. Odgałęzieniem tej ulicy jest tak zwany Zagumienek (vis a vis z domem Jagodów) gdzie mieszkał mój dziadek Tomasz Kwaśnicki, po sąsiedzku z Bartuniami, a dalej brat jego Kazimierz Kwaśnicki. Po przeciwnej stronie ulicy Gródeckiej mieszkała rodzina Borkowskich, Ukrainiec Bumba, rodzina Dubaniowskich i kilka innych rodzin, których nie pamiętam. Żona dziadka Kwaśnickiego, Barbara miała rodzeństwo: Władysława Dubaniowskiego, żony Żydaczewskiego i Sotnickiego, tak że wszyscy byliśmy spokrewnieni.

Losy poszczególnych rodzin są mi mniej więcej znane, ale teraz chcę napisać o nas, o mojej rodzinie. Po straszliwych przeżyciach pierwszych lat wojny, okupacji niemieckiej, bolszewickiej i barbarzyństwa UPA w maju 1944 roku przy współudziale Armii Krajowej i organizacji przez naszego katechetę ks. Franciszka Wołczańskiego celem ochrony nas, Polaków, przed zagładą zorganizowano masowy wyjazd ludności polskiej, głównie do Krosna i okolic.

Nasza rodzina znalazła schronienie w bardzo skromnych warunkach (jeden pokoik) u państwa Lorenców w Miejscu Piastowym. Znalazło tam schronienie kilkadziesiąt rodzin z Komarna, w tym Kwaśniccy, Dubaniowscy, Nowiccy, a w sąsiednim Iwoniczu Zdroju rodzina brata ojca, Władysława Leszczyńskiego. Tam przeżyliśmy w trudnym okresie przejście frontu wojennego (ponad pół roku), ale już po wyzwoleniu w sierpniu 1944 roku zaczęliśmy chodzić do szkoły, najstarszy brat codziennie pieszo chodził do gimnazjum w Krośnie, które ukończył z wyjątkowym wyróżnieniem w 1950 roku maturą. Brat Piotr przy Zakonie Michalitów ukończył szkołę rzemiosła, a po ukończeniu tejże szkoły w 1948 roku podobnie jak i ja szkoły powszechnej, kontynuowaliśmy naukę w Opolu, gdzie zamieszkaliśmy u mamy Józefa Kwaśnicckiego. W 1952 roku uzyskaliśmy matury, Piotr w Technikum Elektrycznym, a ja w LO nr. III. Brat Józef studiował już na wydziale historii Uniwersytetu Wrocławskiego. Natomiast rodzice wyjechali do Nowolesia k. Strzelina.

W dalszym ciągu w trudnym okresie pod każdym względem rozpoczęliśmy życie dorosłych kończąc kolejno studia: Józef historię z wybitnymi ocenami; Piotr studia politechniczne inżyniera lotnictwa, a ja studia geologiczne we Wrocławiu. Brat Józef robił karierę naukową, aż do uzyskania stopnia profesora dyrektora Instytutu Historii i dziekana na Uniwersytecie Wrocławskim. Zmarł przedwcześnie w 1975 jako ceniony naukowiec na skalę międzynarodową. Piotr pracę zawodową rozpoczął we Wrocławiu awansując aż do stanowiska dyrektora technicznego WSK (fabryka lotnicza). Natomiast ja założyłem rodzinę i wróciliśmy do Opola, gdzie moja praca zawodowa związana była z biurami projektów. Rodzice zmarli i pochowani są w Nowolesiu, brat Piotr zmarł nagle, podobnie jak i Józef. Oboje pochowani są na Cmentarzu Grabiszyńskim we Wrocławiu.

Dla pełnego obrazu przeżyć wojennych chciałem powiedzieć, że siostra ojca Olga została wywieziona na Sybir, a jej dziecko zmarło w transporcie, a później z Armią Andersa przeszła cały szlak, a po wojnie osiedliła się w Toronto i tam zmarła. Natomiast brat Władysław po wojnie osiedlił się w Rudzińcu koło Gliwic. Z informacji, raczej z przekazu, wiem, że rodzina Dubaniowskich i Sotnickich po wojnie osiedliła się w Chocianowie k. Legnicy, podobnie jak i wiele innych rodzin z Komarna. Natomiast w Opolu liczna kolonia z Komarna to Kwaśniccy, Strycharze, Partykowie, Michółccy, Piotrów itd. Nota bene rodzina Partyków, Władysław i jego żona Salomea i córka Danuta zmarli i opiekujemy się ich grobem na Cmentarzu Komunalnym w Opolu. Byli oni związani w Opolu z pracą w sądzie.

Te ogólne informacje traktuję jako wstęp do szczegółów, które tkwią jeszcze w mojej pamięci, które też nie omieszkam przekazać z zachowaną dokumentacją fotograficzną z Komarna i powojennych losów. Na fotografiach tych jest wiele postaci i sytuacji z lat przedwojennych nie wyłączając mojej osoby przebywającej z ochronką w pałacu hrabiny Lanckorońskiej."

A to komentarz p. Stanisława Laskowskiego: Przypominam sobie p. Stefana Leszczyńskiego, który mojemu Ojcu wyprodukował wspaniałe buty, zamówione specjalnie na liczne okazje wyjazdów w teren celem dokonywnia pomiaru gruntów. Ojciec był bardzo z tego obuwia zadowolony.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
marysia
Gość





PostWysłany: Czw Paź 29, 2009 10:02 am    Temat postu: Komarno Odpowiedz z cytatem

Witam,

jestem wnuczką Józefa Niezgody z ul. Gródeckiej w Komarnie. Dziadek mój był urzędnikiem państwowym w Urzędzie miasta Komarno. Był wiceburmistrzem.
Dziadek, żonaty z Wiktorią Mamulską, miał czworo dzieci: Jana (ur. w roku 1906 - jako Orlę lwowskie nabawił się astmy oskrzelowej, na którą cierpiał bardzo do końca życia),
Zdzisława (ur. w roku 1908),
Helenę (ur. w roku 1914)
i Marię - moją Mamę (ur. w roku 1917).
Około roku 1920 dziadek mój owdowiał.
Po trzech latach od śmierci żony dziadek mój ożenił się powtórnie z Niemką - Martą Musiol (ur. ok. roku 1900 w Królewcu), z którą miał syna Tadeusza (ur. w roku 1933).
Po napaści ZSRR na Polskę dziadek mój z rodziną zdołał wyjechać do Krakowa.
Dziadek mój od Urzędu Repatriacyjnego w zamian za majątek zostawiony za Bugiem otrzymał dom w Bujakowie i tam mieszkał z żoną do śmierci.
Żona mojego dziadka, Marta Niezgodowa zmarła w Rybniku w roku 1980.
Syn Jan zamieszkał w Myślenicach, jego żona Józefa była nauczycielką, zmarł w roku 1986.
Syn Zdzisław, doktor filozofii był adiunktem w Archiwum Państwowym w Krakowie, zmarł w roku 1980.
Córka Helena była chemikiem, wyszła za mąż za Tadeusza Ziembę (magistra chemii), owdowiała w roku 1946. W roku 1961 wyjechała na stałe do Szwecji, tam wyszła za mąż i mieszkała w Sztokholmie do śmierci w 1981 roku.
Córka Maria, moja Mama wyszła za mąż za mojego Tatę, miała dwie córki: mnie i moją siostrę Barbarę, do śmierci w roku 1983 mieszkała w Krakowie.
Syn Tadeusz został oficerem Wojska Polskiego: był kapitanem. W roku 1966 zmarł tragicznie.
Powrót do góry
marysia
Gość





PostWysłany: Pon Lis 02, 2009 3:33 pm    Temat postu: mieszkancy Komarna Odpowiedz z cytatem

Witam ponownie!

Przeglądając stare fotografie znalazłam zdjęcie zarządu m. Komarna. Po środku stoi mój Dziadek- Józef Niezgoda - burmistrz miasta i czterech panów z zarządu. Postaram się zeskanować tę fotografię i umieścić na forum.
Może ktoś z Państwa na tej starej fotografii rozpozna swoich krewnych
Powrót do góry
Sabina
Gość





PostWysłany: Sro Lut 10, 2010 7:25 pm    Temat postu: Rodzina Kopczynskich i Czajkow Odpowiedz z cytatem

Witam
Czy ktos wie cos o rodzinie Kopczynskich? Michal,Paulina i Stefania Kopcynscy? zamieszkiwali Komarno
i moze jeszcze jakies wiesci o rodzinie Czajkow-Boleslaw,Stanislaw-rowniez Komarno
Z gory dziekuje za jakakolwiek odpowiedz
Powrót do góry
jaroslaw.grytka



Dołączył: 30 Sty 2011
Posty: 1
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Nie Sty 30, 2011 7:06 pm    Temat postu: KOMARNO BUCZAŁY Odpowiedz z cytatem

Z WIELKIM WZRUSZENIEM WSZEDŁEM NA PAŃSTWA STRONĘ DOTYCZĄCEJ TRAGEDII W KOMARNIE BUCZAŁY. W TEJ MASAKRZE A STACJI KOLEJOWEJ ZGINĘŁA MOJA BABCIA JÓZEFA GRYTKA, ŻONA PODOFICERA ZAZAWODOWEGO 70 PP WP FRANCISZKA GRYTKA W PLESZEWIE. MÓJ TATO ZYGMUNT GRYTKA, KTÓRY OD DWUNASTU LAT NIE ZYJE PRZEZYŁ TEN NALON MAJAC 9 WRZESNIA 1939 ROKU 14 LAT. CHCIAŁBYM SPROSTOWAĆ PAŃSTWA INFORMACJĘ, MOJA BABCIA NA CMENTARZU W KOMARNIE NIE ZOSTAŁA POCHOWANA W ZBIOROWEJ MOGILE LECZ W ODDZIELNYM GROBIE.MOGE PASTWU PRZEKAZAĆ GARŚĆ INFORMACJI O PRZEBIEGU NALOTU I TO CO BYŁO PO NIM, MÓJ TATO ZRELACJONOWAŁ. MIESZKAM WE WROCŁAWIU ALE SENTYMENTALNIE JESTEM ZWIĄZANY Z PLESZEWEM.
POZDRAWIAM SERDECZNIE JAROSŁAW GRYTKA
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
komarno
Site Admin


Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 30

PostWysłany: Nie Sty 30, 2011 9:06 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witam i bardzo proszę o zamieszczenie na forum wszelkich informacji, jakie Pan pamięta z opowiadań Ojca. Najlepiej proszę pisać w wątku http://komarno.mojeforum.net/temat-vt119.html
Pozdrawiam,
Katarzyna Lisowska
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
luk2501
Gość





PostWysłany: Pią Mar 25, 2011 9:31 am    Temat postu: rodzina z komarna Odpowiedz z cytatem

Moja babcia i 2 ciocie mieszkały w komarnie. Obecnie zyje tylko babcia ciotki zmarły Partyka panna, Jamroga druga. Babcia nazywa sie Jaskółka mieszka w Krosnie na podkarpaciu. Był jeszcze Michał brat ale jego nie pamietam.
Powrót do góry
panku



Dołączył: 26 Cze 2013
Posty: 21

PostWysłany: Sro Lis 06, 2013 9:36 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W akcie chrztu mojego przodka Bronisława Pauk z 1901 roku w Komarnie oczywiście, świadkiem jest Zygmunt Mikołajewski - kowal. kojarzy ktoś czy był to kowal z Komarna?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Piotr Wiernik



Dołączył: 07 Sty 2011
Posty: 148

PostWysłany: Sro Lis 06, 2013 1:44 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W Komarnie pod koniec XIX wieku i na początku XX pracował kowal Zygmunt Mikołajewski, ożeniony z Julią Zderko, z którą miał córkę Anielę. Wyszła ona za mąż za Antoniego Urbanowicza urzędnika podatkowego. Zygmunt wcześniej owdowiał, ponownie żonaty ( brak danych z kim ?). W dokumentach z lat 1905/1906 występuje w Komarnie Mikołajski Teofil wpisany w rejestr rzemieślników pod nazwą - kowalskie wyroby. Trudno dziś ustalić , czy to oznacza kowala , czy inną kowalska specjalność, tym bardziej, że w mniej więcej podobnym czasie obaj Panowie świadczyli swe usługi. Wydaje się , że Zygmunt nieco wcześniej. Być może Teofil Mikołajski działał już po zakończeniu pracy przez Zygmunta Mikołajewskiego. Pozdrawiam.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
panku



Dołączył: 26 Cze 2013
Posty: 21

PostWysłany: Sro Lis 06, 2013 9:03 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Panie Piotrze dziękuję za tak szybką odpowiedź w tym temacie. Podam więc dodatkowo do wiadomości iż matką chrzestną mojego przodka była Maria Pstryj (nazwisko dość trudne do odczytania ale to chyba jego poprawna forma) wdowa po Grzegorzu. Niestety nie wiem kim była.
Czy ktoś zetknął się w Komarnie z tym nazwiskiem?

Właściwie powinienem zapytać o najbardziej interesującą mnie osobę - mianowicie Józefa Pauk - asesora sądowego. Wiem na pewno, że pracował w sądzie w Samborze, później również w Sanoku. Józef ur. w 1965 roku syn Grzegorza i Franciszki Duczymińskiej - o których również wiem niewiele.

pozdrawiam
Kamil Pauk
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Honorata



Dołączył: 24 Lip 2014
Posty: 4
Skąd: Kowary

PostWysłany: Czw Lip 24, 2014 3:46 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Moja babcia wychowała się w Komarnie z rodzeństwem. nazywali się Osieccy. Pradziadek Kazimierz Osiecki był policjantem w Komarnie a wcześniej w Podzwierzyńcu. Babcia i jej bracia dużo mówili o Komarnie i o tym że zostali wywiezieni wraz z mamą przez NKWD 17 kwietnia 1940 r. do Kazachstanu do kołchozu Krasnyj Pachar w Aktjubińskiej Obłasti. Jeżeli ktoś kojarzy moją rodzinę proszę o kontakt. Babcia i jej bracia niestety nie żyją. Pozdrawiam
_________________
Honorata
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum komarno.forumoteka.pl Strona Główna -> Komarno i okolice Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum