Forum komarno.forumoteka.pl Strona Główna komarno.forumoteka.pl
Opis Twojego forum
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ksiądz Władysław Kulczycki

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum komarno.forumoteka.pl Strona Główna -> Komarno i okolice
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
klisowska



Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 202

PostWysłany: Sob Maj 07, 2011 7:54 am    Temat postu: Ksiądz Władysław Kulczycki Odpowiedz z cytatem

Proszę Państwa,
dostałam maila z takim zapytaniem:
"Witam serdecznie. Od niedawna zaczęłam interesować się genealogią rodzinną. Wpisując w wyszukiwarkę nazwisko przodka doszłam do informacji o Komarnie. Dość często na zdjęciach figuruje ksiądz Kulczycki. Był on bratem mojej prababki. Chciałabym uzyskać jakieś informacje na temat tej osoby- jeśli to możliwe. Wiem jedynie, że w czasach wojny był on proboszczem w Klimkówce i tam został pochowany. Czy był on wikariuszem parafii w Chłopach??
Z góry dziekuję za informacje.
Pozdrawiam Agnieszka Zych"

Czy ktoś z Państwa potrafi uzupełnić naszą wiedzę o księdzu Władysławie Kulczyckim?

Ja domyślam się tylko, że uczył religii w szkole w Chłopach, bo jest na zdjęciu grona pedagogicznego (razem z moją Ciocią Bronią) z roku 1928. Mam też jego zdjęcie, które podarował Broni z dedykacją "na pamiątkę wspólnego 4-letniego nauczania", datowaną na 1931.

W owym czasie w Chłopach nie było kościoła, nie mógł wiec być wikariuszem w Chłopach. A proboszczem parafii w Chłopach utworzonej ok. 1938 roku, po wybudowaniu kościoła, był ksiądz Przewoźnik.

Bardzo proszę o informacje o ks. Kulczyckim tych z Państwa, którzy coś na ten temat wiedzą.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
klisowska



Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 202

PostWysłany: Sro Paź 12, 2011 7:58 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Proszę Państwa,
zamieszczam poniżej informacje o ks. Kulczyckim, jakie przesłał mi Pan Janusz Lenczowski (bardzo dziękuję!).

Tak pisze Pan Lenczowski:
Mój stryj ks. Władysław Kulczycki był synem Kaspra i Katarzyny, urodził się w Korczynie koło Krosna, gdzie klan Kulczyckich miał jedno ze swoich gniazd. Miał siedmioro rodzeństwa. Braci: Jana (wyemigrował do USA), Wiktora (mojego dziadka - wybitnego nafciarza, dyr. Kopalni Małopolska na Kresach), Franciszka (mieszkał w Krośnie) Kazimierza (był dyrektorem szkoły w Głowience k. Krosna) oraz siostry: Marię (za mężem Hannes), Anielę (za mężem Baluch) i Felicję (za mężem Czerska).
Ks. Władysław był proboszczem w Klimkówce w latach 1932 - 1960, zmarł w 1961 r., spoczął na tamtejszym cmentarzu.
Mimo że jestem krakowianinem, spędziłem jako dziecko wiele czasu na probostwie u mojego stryja, jeździłem tam wiele razy, byłem jego pupilkiem. Potem podczas choroby (wylew) mieszkał ks. Władysław w krakowskim mieszkaniu moich rodziców i dziadka. Moja Mama z domu Kulczycka (znana krakowska farmaceutka) opiekowała się stryjem do końca jego życia.
Jestem w posiadaniu wielu zdjęć ks. Władysława i jego rodziny. To tyle na początek wiedzy o Nim. Poniżej zamieszczam tekst wspomnieniowy autorstwa Pani Zofii Gierlach (Niedziela Przemyska, nr 38, 2002 r).

Ocalić od zapomnienia

Zofia Gierlach

Każdy wrzesień budzi wśród Polaków smutne wspomnienia, może już trochę zatarte przez czas, a jednak wiecznie żywe, zwłaszcza wśród starszych ludzi. Oni to są żywą kroniką tych okropnych wydarzeń, jakże głęboko zakodowanych w pamięci.

Wrzesień 1939 r. to ból, wielkie cierpienie, lęk o najbliższych, rozłąka z nimi, tułaczka, niepewność jutra, utrata Ojczyzny i wreszcie to wszystko, czego nie można wyrazić słowami.

Korzystając z materiałów archiwalnych i z tego, co przekazała mi pamięć ludzi uczestniczących w wielu akcjach wojennych, chciałam wspomnieć przynajmniej o niektórych przeżyciach okupacyjnych mieszkańców Klimkówki - miejscowości położonej między Rymanowem a Iwoniczem Zdrojem.

Pogoda we wrześniu 1939 r. w Klimkówce była wspaniała. Ciepłe lato zapowiadało urodzajny rok. Sady obrodziły nadzwyczajnie, ale od kilku już tygodni nawet kropla deszczu nie użyźniła ziemi. Ludzie snuli się po polach i drogach jakoś leniwie i wykonywali swe prace bez ochoty i przekonania. Gorączka wzrastała z każdym dniem, chociaż we wsi panował jeszcze spokój. Ustały jednak wieczorne śpiewy młodzieży i głośne rozmowy. Starsi ludzie wieczorami gromadzili się przy opłotkach i snuli różne przypuszczenia. Wszyscy spoglądali w niebo usłane gwiazdami, szukając jakiejś złowróżbnej komety. W górze wypatrywali balony, które pojawiały się w nocnej porze i kierowały się w stronę Słowacji, by tam penetrować sytuację. Wieś już wtedy była trochę przerzedzona, gdyż jeszcze w lipcu 1939 r. poszło z Klimkówki około 50 mężczyzn do obrony narodowej. Początek roku szkolnego został odwołany do 15 września. Letnicy z Rymanowa i Iwonicza Zdroju przyśpieszali swój wyjazd, przerywając kurację. Każdy w tych niepewnych dniach chciał być jak najbliżej swojej rodziny. Ludzie masowo robili zapasy żywności. Niepokój wzrastał. 29 sierpnia o godz. 5 po południu została ogłoszona po raz pierwszy powszechna mobilizacja.
Pierwszego września 1939 r. mieszkańców Klimkówki zbudziły silne detonacje bombowe dochodzące od strony Krosna. Wybuchy bomb były tak silne, że szyby w oknach drżały i zdawało się, że ściany domów się walą. Ze ścian z wielkim trzaskiem spadały obrazy. Rozległ się głośny złowieszczy warkot niemieckich bombowców, które leciały od strony Krosna po bombardowaniu miasta i po drodze wyrzucały jeszcze tu i ówdzie bomby. Nie było już najmniejszej wątpliwości o rozpoczęciu wojny przez Hitlera. Niektórzy nie chcieli w to wierzyć. Pierwszego września w południe Polskie Radio ogłosiło swój pierwszy komunikat wojenny następującej treści: "O świcie dnia 1 września 1939 r. siły zbrojne Rzeszy Niemieckiej rozpoczęły działania wojenne przeciw Polsce".

I oto zaczęło się.

Ludzie w Klimkówce uszczelniali mieszkania i oblepiali okna paskami papieru, by uchronić szyby przed pękaniem w czasie detonacji bombowych i przedostawaniem się do domów trującego gazu.
W tych trudnych czasach moralnym wsparciem dla mieszkańców Klimkówki był pod lasem mały kościółek, w którym znajduje się Cudowny Wizerunek Pana Jezusa na Krzyżu. To tam do dzisiaj wędrują z trudnymi problemami pielgrzymi z całej okolicy. Trzeciego września (a była to niedziela) ówczesny proboszcz Klimkówki ks. Władysław Kulczycki zorganizował uroczystą procesję do kościółka, by modlić się o opiekę dla całej wioski. Wcześniej pouczył wiernych o zachowaniu się w czasie ewentualnego nalotu samolotów. Pouczenie okazało się słuszne. Nad tłumem ludzi niosących obrazy i chorągwie pojawił się niemiecki samolot. Wszyscy na chwilę się rozpierzchli, ale na okrzyk dzielnej kobiety, która głośno zawołała, by ludzie się nie lękali bo przecież idą do Cudownego Pana Jezusa prosić o pomoc, procesja znów się uformowała i przy śpiewie pieśni religijnych wszyscy bezpiecznie doszli do kościółka. Nabożeństwo odbywało się przy wtórze głośnych wybuchów niemieckich bomb. Ludzie zaś gorąco i żarliwie modlili się o opiekę nad swoimi rodzinami, nad wioską i całą naszą Ojczyzną. W tym cudownym azylu mieszkańcy Klimkówki często gromadzili się w ciężkich czasach okupacji hitlerowskiej. To tutaj wśród lasów i pól leciały z serc prostych ludzi wołania o pomoc. Tutaj rozlegał się śpiew zakazanych przez wroga pieśni: Boże coś Polskę i Serdeczna Matko. Wojna trwała. Nad Klimkówką przelatywały dziesiątki niemieckich samolotów. Warkot był okropny. W nieznaną drogę na tułaczkę poszło wielu mężczyzn. We wsi pozostali tylko starcy, dzieci i kobiety użalające się nad losem swoich mężów i synów. Okrutna wojna niosła coraz to większe zniszczenia. Ginęli ludzie mordowani przez okupanta w bestialski sposób. Okrucieństwo wroga nie znało granic, co potwierdzają wywiady przeprowadzone z najstarszymi mieszkańcami Klimkówki.

W wiosce powstał oddział partyzancki Armii Krajowej, który organizował różne obronne akcje sabotażowe. Podczas jednej z nich partyzanci ranili niemieckiego oficera. Odwet wroga był okropny. Okupanci zorganizowali łapankę młodych mężczyzn i zamykali ich w stodole jako zakładników. Jeden z nich - Kazimierz Puchalski - próbował uciec, lecz został zauważony i natychmiast rozstrzelany. Zginął wtedy również Józef Puchalski. Wśród zakładników znajdował się zupełnie niewinny Franciszek Rajchel. Niemcy natrafili na niego w polu, kiedy pod lasem spokojnie pasł krowę. Nie pomogły żadne tłumaczenia. Franciszek Rajchel został zamordowany w bestialski sposób - kopany i okładany kolbą karabinu. Miał wtedy 33 lata. Pozostawił dwudziestopięcioletnią żonę i czteroletnią córeczkę. W czasie ewakuacji mieszkańców Klimkówki nad Wólką do lasu został zabity strzałem w głowę Stanisław Wais, który również osierocił córeczkę i pozostawił młodą żonę. Inny gospodarz, Jakub Wais, zginął na polach w dolnej części wioski, kiedy wracał od przymusowego kopania niemieckich okopów.

A oto relacja mieszkańca Klimkówki:
"W czasie II wojny światowej nawiedziły mnie i całą moją rodzinę smutne przeżycia, którymi pragnę się podzielić. Straciłem podczas wojny czterech braci, a było nas pięciu i tylko ja jeden zostałem. W marcu 1942 został aresztowany najstarszy brat Kazimierz. Aresztowało go gestapo. Przebywał pięć miesięcy w więzieniu w Tarnowie. Później wywieziono go do Oświęcimia, skąd po miesiącu przyszło zawiadomienie o jego śmierci. Został tam zakatowany. Jego numer obozowy to: 61901. Drugiego brata Henryka, który był komendantem partyzantki obwodu Krosno, gestapo aresztowało 30 czerwca 1944 r. w Iwoniczu Zdroju. Potem wywieziono go do Jasła i tam w czasie śledztwa został zamordowany. Trzeci brat Józef został zastrzelony przez Niemców w dniu 13 sierpnia w 1944 r., gdy wracał z kopalni w Klimkówce. Najmłodszy z nas wszystkich Stanisław, gdy Klimkówka została oswobodzona przez wojska radzieckie wstąpił w październiku 1944 r. do wojska polskiego jako ochotnik i szedł z armią aż do Berlina, gdzie został zabity, w 3 dni przed kapitulacją Niemiec...".
Wspomniałam tutaj tylko o niektórych tragediach wojennych mieszkańców Klimkówki. Nazwiska wszystkich mieszkańców wsi, którzy oddali życie za wolność Ojczyzny znajdują się na tablicy pamiątkowej wmurowanej w ścianę szkoły. Tam co roku w listopadzie idzie uroczysta procesja organizowana przez proboszcza ks. prałata Kazimierza Pańczyszyna. Wspólna modlitwa za poległych i patriotyczne wiersze wygłaszane przez młodzież - to hołd składany Klimkowskim Bohaterom Narodowym.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
komarno
Site Admin


Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 30

PostWysłany: Czw Paź 13, 2011 6:30 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Proszę Państwa, zamieszczam prośbę Pana Janusza Lenczowskiego:
Jeśli ktoś posiada ścisłe informacje dot. działalności ks. Kulczyckiego w Chłopach (czasokres pobytu, kontakty z ludźmi, związane z jego osobą zdarzenia, anegdoty itp.), będę zobowiązany za przesłanie mi takich memuarów.
Proponuję, jeżeli ktoś z Państwa będzie miał jakieś dane, proszę zamieszczać na Forum, albo pisać Prywatną Wiadomość do p. Lenczowskiego.
Pozdrawiam,
Katarzyna Lisowska[/b]
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
bwrobel



Dołączył: 12 Maj 2019
Posty: 1

PostWysłany: Pon Maj 13, 2019 4:52 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dzień dobry. W wyniku zainteresowania przodkami i genealogią, natrafiłem w rodzinnych albumach na zdjęcia, na których między innymi pojawia się postać ks. Władysława Kulczyckiego, Jestem w posiadaniu pewnego dużego zdjęcia rodzinnego, i jedyną osobą, którą tam rozpoznaję jest właśnie ów ksiądz (wiem że to on z innego zdjęcia, dzięki temu że jest tam podpisany). Pozostałe osoby obecne na tym zdjęciu są dla mojej babci zupełną zagadką, którą próbuję pomóc jej rozwikłać.
Byc moze ktos z czlonków forum, którzy wypowiadali się w tym wątku, będą w stanie rozpoznać jakichś swoich przodków. Pozwolę sobie na końcu zamieścić wspomniane zdjęcie.
Za wszelką pomoc z góry dziękuję. W ramach ścisłości dodam, że rodzina jest głównie z Rzeszowa, natomiast z drugiej strony z Bolechowa, ale myslę, że nie do końca warto się tymi informacjami sugerować. Ponadto, inne zdjęcie ks. Kulczyckiego, które mamy, podpisane jest Hyżne 1927.
Z pozdrowieniami,
B. Wróbel

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum komarno.forumoteka.pl Strona Główna -> Komarno i okolice Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum